12.11.2020, 11:30
Ludzie interesujący się zagraniczną polityką, niewątpliwie śledzili tegoroczne wybory na prezydenta w Stanach Zjednoczonych. Konkurentami byli prezydent Donald Trump oraz kandydat z ramienia Partii Demokratycznej - Joe Biden. Kandydat Demokratów cieszył się dosyć niemałym poparciem, dlatego też w zasadzie ciągle był na czołowym miejscu w wielu sondażach w czasie wyborów wstępnych. O najwyższy urząd państwowy zmagał się u boku z Kamalą Harris, w roli kandydatki na pozycję wiceprezydenta. Co ciekawe, nie jedynie przeważająca część Demokratów poparła kandydaturę Bidena, ale nawet i niemało członków Partii Republikańskiej. Poparcie miał również ze strony osób medialnych, takich jak aktorzy, piosenkarze oraz celebryci. Nawet interesującą informacją może być to, że również i były premier Polski - Donald Tusk pokazał wsparcie dla Bidena i jego kandydatury. Oficjalnie, to Joe Biden pobił przeciwnika większością głosów i to on będzie 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Prowadzenie Bidena jest konkretne, jednak ponad siedemdziesiąt siedem mln Amerykanów zdecydowało się postawić na niego głos. To o ponad 5 mln więcej osób, niż postawiło na przedstawiciela Partii Republikańskiej, tak więc głosy w przeliczeniu procentowym różnią się o raptem 3,4%. Z tego powodu, były prezydent zapowiedział, że pragnie zanegować rezultat, który - w jego przekonaniu - jest nierzetelny, a głosy korespondencyjne, zostały liczone już po skończeniu głosowania. Jak sądzą prawnicy Trumpa, to właśnie w Pensylwanii oraz Michigan doszło do takich nieprawidłowości, tym samym chcą umorzenia głosów, które trafiły do komitetu wyborczego trzy dni po zamknięciu lokali wyborczych, nawet w przypadku, kiedy pieczęć posiadała odpowiednią datę, która byłaby dowodem, że głos jest nadal istotny. Ponoć również miały być liczone spóźnione głosy, ale stanowi urzędnicy odrzucają podobne oskarżenia. Aby zdyskwalifikować wyniki, komitet Donalda Trumpa powinien dać dowody tego, że owe nieprawidłowości występowały na ogromną skalę. Na ten moment, przewaga Bidena jest znacząca, dlatego też to on został 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych.